Komosa ryżowa (quinoa) to samo zdrowie. Przekonacie się czytając o jej właściwościach tutaj. Do niedawna nie kojarzyła mi się wcale. Ot była kolejnym wymysłem tych wszystkich „specjalistek” od diet i zdrowego żywienia.
Pomaga utrzymać wagę, zawiera białko i dużo kosztuje (wiem bo pudelek swojego czasu mocno skrytykował Annę Lewandowską za dodawanie tego cuda do śniadania).
Po takim PR musiałabym na głowę upaść, żeby to jeść. No to upadłam.
Po spróbowaniu sałatki z komosą w restauracji sopockiego hotelu Mera, wiedziałam że się myliłam.
Zaczęłam szukać, czytać, kombinować i tak powstało ciekawe połączenie. Biała komosa, tuńczyk, pietruszka i karmelizowana cebula.
Składniki:
- 1 szklanka sypkiej komosy ryżowej (białej)
- 1 puszka tuńczyka w oliwie
- 1 nieduża cebula
- pół pęczka pietruszki
- 1 łyżka miodu
- 4 łyżki sosu sojowego
- 4 łyżki sosu sojowego
Jak przyrządzamy
- Komosę gotujemy zgodnie z instrukcją umieszczoną na opakowaniu. Gdy wystygnie dodajemy tuńczyka (odcedzonego, ale nie do końca. Odrobina oliwy przyda się do „sklejenia” składników).
- Cebulę kroimy w półksiężyce i podsmażamy na oliwie. Gdy się zeszkli dodajemy miód i sos sojowy. Chwilę dusimy, a następnie studzimy.
- Pietruszkę siekamy. Łączymy wszystkie składniki, ewentualnie odrobinę solimy i …
Smakuje?