Urodzaj w lesie, czyli grzybobranie bez straty czasu

Urodzaj w lesie, czyli grzybobranie bez straty czasu

Jest coś magicznego w przemierzaniu leśnych zakamarków i szukaniu grzybów. Cisza, spokój i pełna koncentracja na wyznaczonym celu.

Z psychologicznego punktu widzenia uspokajająco działają już same kolory. zielenie, brązy, pomarańcze koją nerwy i pomagają w osiągnięciu stanu zen.

20151004_130359

Grzybobranie można urozmaicić elementem współzawodnictwa. Na koniec sprawdzicie, kto jest prawdziwym grzybiarzem.

Ja nie jestem. Nie widzę sensu zrywania się o świcie i szukania „owoców lasu”. Niewyspana nic nie znajdę, z resztą jak grzyb jest to poczeka.

Nie lubię chodzić, szukać i łudzić się nadzieją, że może tam. Może za zakrętem. Może pod tym krzakiem. Dla mnie albo coś jest albo nie ma.

Nie lubię mieć pajęczyn na głowie. I nie znoszę uczucia „wszystko po mnie chodzi, to pewnie kleszcz”, które atakuje mnie już po 10 minutach bytności w lesie.

No i nie przepadam za grzybami. Jak są to zjem, ale żebym się dała za nie pokroić, albo żebym zamawiała je w restauracjach, to nie.

Ten rok jest jednak wyjątkowy. Nie trzeba tracić czasu i odwiedzać „sprawdzonych miejsc”. Wystarczy pójść gdziekolwiek i zbierać. Idealnie.

Takie okazy są wszędzie.

20150919_122050_resized_1

Mi wystarczyło 15 minut na działce rodziców i stałam się dumną posiadaczką pięknego zestawu.

20151004_132236_20151011220902401

Szybko i obficie.

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*