Przez niektórych nazywany piszingerem. Dla mnie smak dzieciństwa i podwieczorków u babci. Tylko ona miała cierpliwość, żeby mleko skondensowane w puszce gotować przez 4 godziny ma małym ogniu, następnie studzić przez 2, by w końcu otworzyć kajmak i smarować nim waflowe płaty. Tylko ona.
Dlatego ten deser nie gościł zbyt często na moim stole. Do czasu. Producent mleka skondensowanego zwietrzył biznes (gratuluję!) i rozpoczął produkcję kajmaku. Puszka wygląda bardzo podobnie, jak ta z mlekiem. Trzeba jednak uważać, bo na sklepowych półkach widnieją różne smaki np. kawowy, kakaowy, truflowy. Do wyboru do koloru. Nie jest to ten sam smak, co mleko po 6 godzinnej oprawie, ale jak się nie ma co się lubi to się nie wybrzydza. Prawda?
Moim zdaniem masa krówkowa jest bezkonkurencyjna, wszystkie inne są przekombinowane.
Jeśli zdecydujecie się na zakup gotowego produktu, przed smarowaniem miksujcie masę przez parę minut. Usuniecie w ten sposób grudki, które niestety są tam w ilości hurtowej. Smarujcie równo wafle i nakładajcie jeden a drugi. Zostawcie na noc przyciśnięte np. deską do krojenia. Rano będą idealne.
Uwaga: Wafle są naprawdę słodkie i znikają w tempie ekspresowym.
Najlepiej smakują z gorzką kawą.